Jest wieczór. Stary wódz Indian Cherokee siedzi przy ogniu wraz ze swoim wnukiem. Płomienie oświetlają ich twarze- pomarszczoną, naznaczoną doświadczeniem twarz wodza i  delikatną, miękką twarz chłopca. Mężczyzna siedzi niewzruszenie, nieruchomy jak skała, chłopiec z ciekawością rozgrzebuje gałązką żarzące się kawałki drewna. Przysuwa się co chwilę, sprawdzając , jak blisko ogień pozwoli mu podejść.
– W każdym z nas, we mnie i w tobie mieszkają dwa wilki – przerywa milczenie stary wódz. Chłopiec poprzez płomienie, z zaciekawieniem spogląda na dziadka dając sygnał, że chce słuchać dalej.
– Toczą nieustanną walkę ze sobą. Jeden wilk jest pełen strachu, żądzy zemsty, zazdrości. Nosi w sobie urazy, gniew, gorycz. Jest podstępny i zawistny- starzec przymyka oczy, jakby chciał zobaczyć pod powiekami obraz tego, o czym mówi. Chłopiec przysuwa się bliżej, by nie zgubić żadnego słowa.
– Drugi wilk- kontynuuje dziadek, nie otwierając oczu- przepełniony jest współczuciem, miłością, życzliwością. Cechuje go spokój, szczerość i  pragnienie dobra. Walczą ze sobą w każdym z nas, chcąc być ważniejszym i silniejszym od tego drugiego.
– Który z nich wygra dziadku?- chłopiec przysuwa się jeszcze bliżej.
-Wygra ten, którego będziesz karmił, chłopcze- wódz  otwiera oczy i spogląda na twarz wnuka.
– Wybór zawsze należy do ciebie.
– Czy nie możemy zabić tego złego wilka jedną z naszych strzał?- pyta chłopiec.
– Nie możemy go zabić ani zniszczyć. Walka napędzana naszym strachem i gniewem tylko uczyniłaby go większym i silniejszym. Przegralibyśmy ją. Zamiast tego, możemy się nauczyć obserwować go ze spokojem, nie obdarzać go zbyt dużą uwagą.
-I co się wtedy stanie dziadku? Czy zły wilk odejdzie?- oczy chłopca stają się coraz większe.
– Nie, nigdy nie odejdzie. Ale położy się u naszych stóp i nie będzie nam dłużej zagrażał. Tak długo, jak będziesz karmił tego drugiego- Stary wódz ponownie zamkyka  oczy,  dając sygnał, że opowieść dobiegła końca. Chłopiec przez chwilę wpatruje się w niewzruszoną, pooraną zmarszczkami twarz wodza, po czym  nie doczekawszy się dalszego ciągu,  powraca do rozgrzebywania kawałków palącego się drewna w dogasającym już ognisku.

To moja wersja znalezionej w sieci tradycyjnej indiańskiej legendy. Jakoś tak bardzo wpisuje się w to, co bliskie mi w pracy i życiu.
Którego wilka nakarmimy dziś? W pracy, domu, kolejce w sklepie, autobusie?