Co zwykli ludzie myślą o szczęściu? Nie filozofowie, autorzy rozpraw naukowych, mistrzowie duchowości czy naukowcy. Jakie odpowiedzi usłyszelibyśmy od przypadkowych osób na ulicy, zaczepionych w drodze do pracy czy przedszkola aby odebrać dzieci? Od dawna wiadomo, że nasze przekonania  w bezpośredni sposób wpływają na to, jak postrzegamy rzeczywistość, co odczuwamy w reakcji na różne sytuacje. Jakie są przekonania ludzi o szczęściu? Dr Russ Harris, twórca podejścia ACT (terapii akceptacji i zaangażowania) wskazuje na 3 mity, jakie powszechnie funkcjonują w świadomości ludzi. Mity, które jeśli w nie wierzymy, skutecznie mogą nas… zdołować.

Mit pierwszy: Bycie szczęśliwym to naturalny stan ludzkiej egzystencji. Naturalny, czyli nie wymagający starań, zabiegów, pojawiający się samoistnie zaraz po osiąganiu kolejnych stopni piramidy potrzeb. Zawsze wtedy, gdy mamy co jeść, pić, dach nad głową i ludzi, którzy są nam bliscy.  Samo życie,  od pierwszych naszych dni na świecie pokazuje coś zupełnie innego. Naturalne dla ludzkiego istnienia jest doświadczanie całej gamy rożnorodnych stanów- od niewygody do komfortu, wychłodzenia do ciepła, od bólu do ulgi, od głodu do  nasycenia. Choć sama nie pamiętam moich pierwszych godzin na świecie, to miałam to szczęście dwukrotnie przeżywać je razem z moimi dziećmi. Czy człowiek rodzi się w stanie przyjemności i komfortu? Czy przychodzi na świat gładko uczesany, pachnący,  z okrzykiem zachwytu na ustach? Rodzimy się w bólu, trudzie, nasze pierwsze sekundy na świecie to chłód, rażące światło i niemożność złapania oddechu. Po to by za chwilę poczuć ciepło i bliskość przepełnionej radością, ale i potwornym zmęczeniem, piersi mamy. Cała gama doznań, stanów, od pierwszych sekund na świecie. I tak każdego dnia. Skąd więc powszechne przekonanie, że zawsze ma nam być przyjemnie i komfortowo ? Wygodnie i bezproblemowo?

Mit drugi: Być szczęśliwym to czuć się dobrze, przyjemnie. Miło jest się tak czuć, ale ileż można? Wystarczy wspomnieć najszczęśliwszy dzień naszego życia. Jakkolwiek przyjemnie by nam nie było, ten stan zawsze mija. Najfajniejsze przyjęcie urodzinowe w końcu nuży, ekscytacja i radość ustępują miejsca zmęczeniu, irytacji, pragnieniu, by goście już sobie poszli, kąciki ust bolą od zbyt długiego uśmiechania się. Czy to znaczy, że szczęście mija wraz z przyjemnością, jest tylko ulotnym doznaniem danym nam na chwilkę? Gdyby to była prawda, stan szczęścia  byłby czymś nadprzyrodzonym, metafizycznym, nieosiągalnym zwykłemu śmiertelnikowi. Nie byłoby szczęśliwych ludzi, bo nie ma takich, co zawsze czują się dobrze i przyjemnie. Pełne wartości i znaczenia życie, to doświadczanie wszystkich odcieni emocji, świadomość tego, co odczuwamy, akceptacja mojego tu i teraz, poczucie, że nie trzeba wszystkiego kontrolować, odpuszczać to, na co nie mam i nie mogę mieć wpływu,  dokonywać wyboru, co do swoich działań i reakcji.

Mit trzeci: Jeśli nie czuję się dobrze, coś ze mną jest nie tak. Jeśli czuję smutek, bezradność, lęk- jestem wybrakowany i  w rezultacie- do niczego. Jeśli nie mam siły na „keep smiling”  nikt mnie nie polubi.  Za taką  myślą  krok w krok podąża poczucie winy i złość na samego siebie.  Że nie jesteśmy tacy jak trzeba, niepełnowartościowi.  Może warto częściej mówić sobie, naszym dzieciom, że odczuwanie różnych emocji jest normalne i naturalne. Zamiast wmawiać dziecku, które spadnie z rowerka, że nic się nie stało i na pewno nie boli aż tak bardzo, pochylić się nad jego bólem i powiedzieć, że czujemy go razem z nim i choć nie jest przyjemny, jest normalną reakcją na zderzenie z chodnikiem. Mamy tendencję do unieważniania trudnych, nieprzyjemnych emocji, wypierania ich, z naszego przeżywania, z przeżywania naszych dzieci i bliskich. Kto nie słyszał : „weź się w końcu w garść”, „nie użalaj się nad sobą”, „nie bądź baba”, i klasyki „nie przesadzaj, inni mają gorzej” ,  ręka w górę.  To normalne i głęboko ludzkie odczuwać smutek, a nawet rozpacz, gdy tracimy bliską osobę, zniechęcenie i frustrację, gdy coś nam się nie udaje, złość, gdy ktoś nas atakuje, bezsilność, wyczerpanie, rozczarowanie, wstyd…

Nie wiemy ile jest emocji. Kilka podstawowych, które na podobieństwo barw mieszają się i dają setki emocji pochodnych, mieszanych, o różnych odcieniach, zabarwieniach i nasyceniu. Na każdą z nich, bez wyjątku jest miejsce w wartościowym, pełnym, szczęśliwym życiu.

Zatem „worry and still be happy:)”

Korzystałam z artykułów i wystąpień dr Russa Harrissa